Księga Hioba

|1|2|3|4|5|6|7|8|9|10| |11|12|13 14|15|16 17|18|19|20| |21|22 |23|24|25|26|27|28|29|30| |31|32|33|34|35|36|37|38|39|40| 41|42

(1) A teraz śmieją się ze mnie młodsi ode mnie wiekiem, których ojców nie chciałbym postawić przy psach mojej trzody.

(2) I cóż miałbym z siły ich rąk, gdy moc ich zniknęła.

(3) Wskutek niedostatku i srogiego głodu, że ogryzają suchy step i pełne grozy pustkowie.

(4) Zrywają lebiodę z krzaków, a ich pożywieniem jest korzeń jałowca?

(5) Wypędza się ich ze społeczności ludzkiej, krzyczy się za nimi jak za złodziejem.

(6) Przebywają w parowach rzecznych dolin, w podziemnych jamach i skalnych jaskiniach.

(7) Ryczą między krzakami i przykucają pod chrustem

(8) Ludzie bezecni, nikczemnicy, których batem wypędzono z kraju.

(9) A teraz śpiewają o mnie szydercze pieśni i stałem się ich pośmiewiskiem.

(10) Brzydzą się mną, trzymają się z dala ode mnie i ośmielają się pluć mi w twarz.

(11) Bo On rozluźnił mój powróz i upokorzył mnie; dlatego dali wobec mnie upust swawoli.

(12) Z prawej strony powstaje banda wyrostków, nogi moje odtrącili i spychają mnie na zgubne ścieżki.

(13) Popsuli moją drogę, przyczyniają się do mojej nędzy, a nikt ich nie wstrzymuje.

(14) Podchodzą jakby przez szeroki wyłom, walą wśród wrzawy.

(15) Opanowały mnie strachy, moja godność jest rozwiana jak przez wiatr; jak obłok przeminęło moje szczęście.

(16) A teraz rozpływa się we mnie moja dusza, zawładnęły mną dni utrapienia.

(17) W nocy czuję przeszywający ból w kościach, dokuczliwe cierpienie nie ustaje.

(18) Z wielką siłą uchwycił On moją szatę, ściska mnie jak kołnierz mej koszuli.

(19) Rzucił mnie w błoto, upodobniłem się do prochu i popiołu.

(20) Krzyczę do ciebie, lecz mi nie odpowiadasz; stoję, lecz Ty nie zważasz na mnie.

(21) Okazałeś się okrutny dla mnie; swą mocną ręką zwalczasz mnie.

(22) Unosisz mnie na wietrze, każesz mi na nim jechać i sprawiasz, że ginę w burzy.

(23) Gdyż wiem, że chcesz mnie wydać na śmierć i do domu, przeznaczonego dla wszystkich żyjących.

(24) Lecz czy tonący nie wyciąga ręki i w swym nieszczęściu nie woła o pomoc?

(25) Czy nie płakałem nad utrapionym przez los, a moja dusza nie ubolewała nad biednym?

(26) Zaiste, oczekiwałem szczęścia, a przyszło nieszczęście, wyglądałem światłości, a nastała ciemność.

(27) Moje wnętrzności burzą się i nie mogą się uspokoić, każdy dzień przynosi mi utrapienie.

(28) Chodzę sczerniały, ale nie od słońca; powstałem na zgromadzeniu i krzyczałem o pomoc.

(29) Stałem się bratem szakali i towarzyszem strusiów.

(30) Moja skóra sczerniała i opada ze mnie, a moje kości są spieczone od gorączki.

(31) Moja lutnia stała się pieśnią żałobną, a mój flet głosem płaczących.

Poprzedni rozdział

Góra

Następny rozdział

 Strona główna