Ewangelia Marka

|1|2|3|4|5|6|7|8|9|10| |11|12|13|14|15|16|

(1) I mówił im: Zaprawdę powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, zanim nie ujrzą Królestwa Bożego, nadchodzącego w mocy.

(2) A po sześciu dniach wziął Isus z sobą Piotra i Jakuba, i Jana i wprowadził ich tylko samych na wysoką górę na osobność, i przemienił się przed nimi.

(3) I szaty jego stały się tak lśniąco białe, jak ich żaden farbiarz na ziemi wybielić nie zdoła.

(4) I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem i rozmawiali z Isusem.

(5) A odezwawszy się Piotr, rzekł do Isusa: Mistrzu! Dobrze nam tu być; rozbijmy trzy namioty: Tobie jeden i Mojżeszowi jeden, i Eliaszowi jeden.

(6) Nie wiedział bowiem, co ma powiedzieć, bo ogarnął ich lęk.

(7) I powstał obłok, który ich zacienił, a z obłoku rozległ się głos: Ten jest Syn mój umiłowany, jego słuchajcie.

(8) A nagle, rozejrzawszy się w wokoło, już nikogo przy sobie nie widzieli, tylko Isusa samego.

(9) A gdy zstępował z góry, przykazał im, aby nikomu nie opowiadali o tym, co widzieli, dopóki Syn Człowieczy nie zmartwychwstanie.

(10) I zachowali to słowo u siebie, ale zastanawiali się między sobą, co to znaczy powstanie z martwych.

(11) Pytali go też, mówiąc: Cóż to mówią uczeni w Piśmie, że Eliasz ma przyjść pierwej?

(12) A On im odrzekł: Eliasz wprawdzie przyjdzie najpierw i wszystko naprawi; ale jakże napisano o Synu Człowieczym? Musi wiele ucierpieć i za nic być poczytanym.

(13) Ale powiadam wam, że i Eliasz przyszedł, i uczynili mu, co chcieli, jak o nim jest napisane.

(14) I przyszedłszy do uczniów, ujrzeli mnóstwo ludu wokół nich i uczonych w Piśmie, rozprawiających z nimi.

(15) I wnet wszystek lud, ujrzawszy go, zdumiał się, i przybiegłszy, witał go.

(16) I zapytał ich: O czym z nimi rozprawiacie?

(17) Wtedy odpowiedział mu jeden z ludu: Nauczycielu, przyprowadziłem do ciebie syna mego, który ma ducha niemego.

(18) A ten, gdziekolwiek go pochwyci, szarpie nim, a on pieni się i zgrzyta zębami i drętwieje; i mówiłem uczniom twoim, aby go wygnali, ale nie mogli.

(19) A On im odrzekł, mówiąc: O rodzie bez wiary! Jak długo będę z wami? Dokąd będę was znosił? Przywiedźcie go do mnie!

(20) I przywiedli go do niego. A gdy go duch ujrzał, zaraz zaczął nim szarpać, a on upadłszy na ziemię, tarzał się z pianą na ustach.

(21) I zapytał ojca jego: Od jak dawna to się z nim dzieje? A on powiedział: Od dzieciństwa.

(22) I często go rzucał nawet w ogień i wodę, żeby go zgubić; ale jeżeli coś możesz, zlituj się nad nami i pomóż nam.

(23) A Isus rzekł do niego: Co się tyczy tego: Jeżeli coś możesz, to:. Wszystko jest możliwe dla wierzącego.

(24) Zaraz zawołał ojciec chłopca: Wierzę, pomóż niedowiarstwu memu.

(25) A Isus, widząc, że tłum się zbiega, zgromił ducha nieczystego i rzekł mu: Duchu niemy i głuchy! Nakazuję ci: Wyjdź z niego i już nigdy do niego nie wracaj.

(26) I krzyknął, i szarpnął nim gwałtownie, po czym wyszedł; a chłopiec wyglądał jak martwy, tak iż wielu mówiło, że umarł.

(27) A Isus ujął go za rękę i podniósł go, a on powstał.

(28) I gdy wrócił do domu, uczniowie jego pytali go na osobności: Dlaczego to my nie mogliśmy go wygnać?

(29) I rzekł im: Ten rodzaj w żaden inny sposób wyjść nie może, jak tylko przez modlitwę.

(30) I wyszedłszy stamtąd, przechodzili przez Galileę; a nie chciał, aby ktoś o tym wiedział.

(31) Pouczał bowiem uczniów swoich i mówił im: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzkie i zabiją go, ale zabity po trzech dniach zmartwychwstanie.

(32) Oni jednak nie rozumieli tego słowa, a bali się go pytać.

(33) I przybyli do Kafarnaum. A będąc w domu, zapytał ich: O czym to rozprawiacie w drodze?

(34) A oni milczeli, bo rozmawiali między sobą w drodze o tym, kto z nich jest największy.

(35) I usiadłszy, przywołał dwunastu i rzekł im: Jeśli ktoś chce być pierwszy, niech stanie się ze wszystkich ostatnim i sługą wszystkich.

(36) Potem wziął małe dziecię, postawił je przed nimi i wziąwszy je w ramiona, rzekł do nich:

(37) Kto by przyjął jedno z takich dziatek w imieniu moim, mnie przyjmuje, a ktokolwiek by mnie przyjął, nie mnie przyjmuje, lecz tego, który mnie posłał.

(38) Odpowiedział mu Jan: Nauczycielu! Widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi za nami, jak wypędzał w twoim imieniu demony, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził za nami.

(39) Ale Isus rzekł: Nie zabraniajcie mu, ponieważ nie ma takiego, kto by dokonywał cudów w imieniu moim i mógł zaraz potem źle o mnie mówić.

(40) Bo kto nie jest przeciwko nam, ten jest za nami.

(41) Albowiem kto by napoił was kubkiem wody w imię tego, że należycie do Chrystusa, zaprawdę powiadam wam, nie straci zapłaty swojej.

(42) A kto by zgorszył jednego z tych maluczkich, którzy wierzą, temu lepiej by było, by zawiesić na jego szyi kamień młyński, a jego wrzucić do morza.

(43) A jeśli cię gorszy ręka twoja, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie wejść kaleką do żywota, niż mieć dwoje rąk, a pójść do Gehenny, w ogień nieugaszony,

(44) Gdzie robak ich nie umiera, a ogień nie gaśnie.

(45) A jeśli cię gorszy noga twoja, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie wejść kulawym do żywota, niż mieć dwie nogi, a być wrzuconym do Gehenny,

(46) Gdzie robak ich nie umiera, a ogień nie gaśnie.

(47) I jeśli cię gorszy oko twoje, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do Królestwa Bożego, niż mieć dwoje oczu, a być wrzuconym do Gehenny,

(48) Gdzie robak ich nie umiera, a ogień nie gaśnie.

(49) Albowiem każdy ogniem będzie osolony.

(50) Sól, to dobra rzecz, ale jeśli sól zwietrzeje, czymże ją przyprawicie? Miejcie sól w samych sobie i zachowujcie pokój między sobą.

Poprzedni rozdział

Góra

Następny rozdział

 Strona główna